Świetlicki, Marcin : *** (Ostatnie dni...)
*** (Ostatnie dni...) (Lengyel)Ostatnie dni. Przyjmować wszystkie poczęstunki, pięćdziesiątki i setki, papierosy, przejścia ulicą, tonie z cytryną i lodem, zastrzeżenia, pretensje, przystanięcia na rogu, życzenia świąt wesołych zaległe i tego, co za czterdzieści sześć godzin dokładnie i nie wiadomo dlaczego i po co nastąpi nowego roku. Dotyki. W sobotę się strzygłem i państwo lubią przejeżdżać mi dłońmi po głowie, po dwunastu milimetrach włosów, to taki państwa ogólnie przyjęty zwyczaj. Przyjmować wszystko. I nie jeżyć się. Być raz dla państwa miłym. Wytrzymać niezmiernie dzielnie wykład o chrześcijaństwie i iluminacji. Opowiedzieć a swojej. Przyjąć beż obrazy zgorszenie. Miłość płciową raz uprawiać ze śpiącą. Różnica czasu. Ostatnie dni grudnia. Dość ciepło. Wylatywać — i wracać do pionu, gniazda. A w gnieździe nocą dawać się potworom doprowadzać do kuchni, gdzie palić i pisać, i pisać. Długie, długo darte wiersze. I nie odsłuchać nawo zakupionych płyt, przegrać (to jeszcze przed świętami), przegrać w pokera, za to mieć szczęście w miłości (duży nawias, duży cudzysłów). Janie mam wyboru. Pójść. Stanąć. I postawić. Dać sobie postawić. Dać dotknąć. Niczego nie zrobiłem. Miłe miasto. Wskazać najulubieńsze miejsca miasta państwu przyjezdnym. A więc wojna? Tylko potyczka. Zgubić paszport i raz się udzielić gościnnie w koncercie Pidżamy Porno. A raz byč na koncercie NRD. Dzień wcześniej pozbyć się dziecka. U babci. Na ten czas. Mówić o nim. Wiele anegdot. Żenada. I nie jeść, spać niemal również nie. Ostatnie dni grudnia. Jeden epizod z haszyszem. Niezmiernie wiele epizodów z wódką. Pokazy rany zyskanej w wigilię. Dojdziesz do tego miejsca, potem jeśli chcesz możesz pójść w swoją stronę. Jak zwykłe bawiłem się znakomicie. Jak bawi się państwo?
|
Kérjen fordítást! |