To (Lengyel)
Żebym wreszcie mógł powiedzieć, co siedzi we mnie. Wykrzyknąć: ludzie, okłamywałem was Mówiąc, że tego we mnie nie ma, Kiedy TO jest tam cięgle, we dnie i w nocy. Chociaż właśnie dzięki temu Umiałem opisywać wasze łatwopalne miasta, Wasze krótkie miłości i zabawy rozpadające się w próchno, Kolczyki, lustra, zsuwające się ramiączko, Sceny w sypialniach i na pobojowiskach.
Pisanie było dla mnie ochronną strategią Zacierania śladów. Bo nie może podobać się ludziom Ten, kto sięga po zabronione.
Przywołuję na pomoc rzeki, w których pływałem, jeziora Z kładką między sitowiem, dolinę, W której echu pieśni wtórzy wieczorne światło, I wyznaję, że moje ekstatyczne pochwały istnienia Mogły być tylko ćwiczeniami wysokiego stylu, A pod spodem było TO, czego nie podejmuję się nazwać.
TO jest podobne do myśli bezdomnego, kiedy idzie po mroźnym, obcym mieście.
I podobne do chwili, kiedy osaczony Żyd widzi zbliżające się ciężkie kaski niemieckich żandarmów.
TO jest jak kiedy syn króla wybiera się na miasto i widzi świat prawdziwy: nędzę, chorobę, starzenie się i śmierć.
TO może też być porównane do nieruchomej twarzy kogoś, kto poją, że został opuszczony na zawsze.
Albo do słów lekarza o nie dającym się odwrócić wyroku.
Ponieważ TO oznacza natknięcie się na kamienny mur, i zrozumienie, że ten mur nie ustąpi żadnym naszym błaganiom. Az idézet forrása | http://wiersze.doktorzy.pl |
|
|